Maraton w Karpaczu

Wtorek, 1 maja 2007 · Komentarze(11)
Maraton w Karpaczu

Według mapki którą dostarczył organizator trasa miła długość 91 km, ale mi wyszło
96.
Frekwencja dopisała, na starcie stanęło ok 1100 zapaleńców,
było bardzo dużo Czechów, Niemców i Austriaków, ponieważ była jakaś seria międzynarodowa, puchar coś tam, coś..
Było zimno, bardzo, ale słonecznie :)
Start opóźnił się o 20 min, a nerwówka ogarniała wszystkich :) nie mnie, bo ja zawsze jestem pozytywnie nastawiony do wszystkiego :D
Start ruszył mocno, troszkę się zaspałem aby dojść do czubka stawki, ale się udało, bo podjazd był bardzo długi..
na pierwszej pętli złapałem kapcioszka, na kamienistym zjeździe, dobiłem całym ciężarem ciała(a jest tego cielska troszkę :D ) szybo się uporałem z nim ale czołówka odeszła, troszkę mnie to podłamało, psycha siadła, strata mimo wszystko się dzięki temu powiększała:( ale resztę dystansu obyło się bez niespodzianek.
Zjazdy były męczące, szybkie i niebezpieczne, a podjazdy super, sztywne, techniczne, w sam raz dla mnie :D

Wygrał Czech Vena Hornych, resztę podium też obstawili obcokrajowcy,
wjechałem na metę ok 20 OPEN, nie wiem dokładnie, bo było straszne zamieszanie z wynikami, o 19:30 jak zbieriał się już do domu, to jeszcze nie było oficjalnych wyników.

Wrażenia SUPER, następny start już w niedzielę w Szczawnie ZDR, SKANDIA Maraton


ps. jak sobie przechodziłem po stadionie spotkałem znajomego kumpla:D



pozdrawiam!!!!!!!!!!!



Komentarze (11)

20 z kapciem! :D
Ktoś jest rzeźnikiem i na pewno to nie jestem ja :P

Mlynarz 15:01 sobota, 5 maja 2007

no gratulacje. widac ze treningi nie poszly w las. a ile miales straty do 1 i do 10? kapcioszek dobre;)

blase 15:07 czwartek, 3 maja 2007

i Ty Brutusie przeciwko mnie :D:D:D

małe edit poprzedniego postu: przebitą dętkę, pompkę do płynu od spryskiwaczy, kluczyki do piwnicy, imbusa z bambusa, łyżkę i widelec, miałem tak jak wcześniej sobie
postanowiłem i jeszcze stelaż na plecach ;PPP upsssss sory za wcześnie wstałam :D

śledzona agenciara 07:55 czwartek, 3 maja 2007

Agenciara hahah, co do pokazania łydki to nie ja pierwszy zacząłem się obnażać :D:D podgląd TU

Kosma dętkę, pompkę, kluczyki imbusy, łyżkę, miałem tak jak wcześniej sobie postanowiłem, jeszcze w zeszłym roku nie woziłem nic w czasie wyścigu :PP

zielak 23:21 środa, 2 maja 2007

Dostałeś majla ode mnie?
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 19:46 środa, 2 maja 2007

bardzo dobre miejsce, jeszcze ten kapeć, gratuluję.

tomalos 11:27 środa, 2 maja 2007

Kosma co Ty teraz o dętce PATRZ!!!! jeeedna łyyyyyyyydkaaaaaa,,,,,, druuuugaaa łyyyyyydkaaaaaaaa, jak malowane <zawstydzona> :D:D:D:D Kolekcję ogłaszam za otwartą :D:D:D

No i oczywiście gorące gratulacje za przejechanie GIGA i jeszcze na takim miejscu no mistrzunio a i widzę że paluchy nie odpadły z zimna bo jest długa notka ;)
Hmmm pewnie walka na pewno była gorąca i pchała do przodu :)
Tak mi się na sentyment wzięło, pamiętam jak rower był dla mnie tylko zabawką, lubiłam wpatrywać się w kolarzy górskich którzy ścigali się po naszych fordońskich górkach i wtedy nieśmiało myślałam "też bym tak kiedyś chciała". Każdy sport ma coś w sobie, ale te rowerowe to number one :))))

Aga 08:07 środa, 2 maja 2007

Stary gaźnik, hihihihihihihi

kosma100 07:40 środa, 2 maja 2007

He he he znajomy kumpel - skąd ja Go znam? <myśli>
Niezły harpagan z Ciebie ;) Kapeć i 20 miejsce ;D czyli dętkę wiozłeś ze sobą czy była taka full serwis obsługa techniczna? ;>
Pozdrawiam ;P

kosma100 06:46 środa, 2 maja 2007

20 miejsce w generalce po kapciu to dobry wynik :) Gratulacje i do zobaczenia w Szczawnie :))

pole 00:18 środa, 2 maja 2007
Komentowanie jest wyłączone.