1. rano do szkoły, od kuzyna, który poczęstował mnie na śniadanko pyszną zupką chińską, ten pyszny smak czułem aż do następnego posiłku :D 2.ze szkoły na PKP 3.z PKP Gorzanów, do domu , traskę obrałem sobie większym łukiem przez lasek i pola,
nie jeździło mi się dobrze, ze względu na plecak który troszkę mnie dociążał :)
między innymi most milenijny, zoo, krzyki, ścieżki równoległe do Kalecińskiej, większość parków wrocławskich. a przez powrotem do mieszkania na naleśniki ze szpinakiem do "czeskiego filmu" :D
Jazda po Wrocławiu, byłem w sklepie rowerowym odwiedzic kolegę :PP woziłem się po mieście w niebieskiej polówce i szortach :D piłem napoje chłodzące... :D odziedziłem siostrę w Spartakusie, zszamałem obiad.
dzisiaj w pracy jakoś szybko się uwinęliśmy z robotą :D więc ruszyłem-spokojnie, zauważyłem że jak jeżdżę spokojnie to do domu wracam strasznie sponiewierany, wymęczony i odwodniony, nooo ale jak zawsze zadowolony,
Pojechałem dzisiaj jeszcze tam gdzie nie byłem i strasznie żałuję że nie zabrałem ze sobą aparatu, no strasznie mi przykro, nie zobaczycie dzisiaj tych gniotów pstrykanych przeze mnie. A zajechałem w Góry Sowie, piękne widoki, długie podjazdy i męczące zjazdy po dziurach, spokojna droga o znikomym ruchu aut. no i ten piękny las bukowy... aaaaa <buja w obłokach> :D W Bielawie zajechałem do spożywczaka po piciu, a Pani bardzo miła zaproponowała mi jeszcze banany, mówiąc "zdrowo trzeba się odżywiać, a ty jeszcze sportowiec...o i z daleka..<zobaczyła napis na moich spodenkach0Duszniki Zdr> podziękowałem wciągnąłem owocki i zacząłem wspinać się na główny podjazd dnia dzisiejszego, czyli na przełęcz Jugowską :D......i znowu męczący zjazd w stronę Nowej Rudy, a potem przez Wambierzyce i Polanicę do domku..uczyć się..kłi kłi kłi
1. z siostrą na pocztę, nie zapomnę jej cierpiącej miny i słów "zabije cię, zatłukę, gdzie ty mnie zawiiozłeś" hehe, ona nie lubi się przemęczać 2. to już moja właściwa po powrocie z poczty, przebrałem się w moje ciuszki i ruszyłem w moją ulubioną trasę w teren.
pzdr, nie wyszło tego dużo, ale i tak było pięknie :D
do pracy (równo-8km)a po pracy na jazdę po górach głównie boczną szosą, czułem się jak na Paryż - Roubaix, klamki dostały luzów:( jeździłem spokojne, jadłem i piłem mineralkę :)